
Metal Hammer 06/2013
SPIS TREŚCI
Zgrzyt 3Hard Fax 4
Black Sabbath 8
Megadeth 12
Coal Chamber 14
Antigama 16
Dark Tranquillity 18
Tristania 20
Summoning 21
Flotsam & Jetsam 22
Airbourne 24
Heaven & Hell 26
J.D. Overdrive 28
Exlibris 30
Massemord 31
Leprous 32
Nierdzewna Stal 41
Tracer 42
My Dying Bride 43
La Paz 44
Him 46
Atrocity 48
Ocn 49
Jeff Hanneman 50
Call Of The Wild 51
Kingdom Come 52
G. Wolf 54
Civil War 55
Porozumienie Ponad Podziałami 56
Mało Znane Mało Grane 58
Album Miesiąca 59
Recenzje 60
Live Riverside 66
Live Pendragon 66
Live Assymetry 67
Live Enslaved 68
Live Enthroned 68
Out Of The Darkness 69
Die Young 70
ZGRZYT
Bez tego zespołu być może nie mielibyśmy o czym pisać? To na Black Sabbath wskazuje się dzisiaj jako na zespół, który położył podwaliny pod metal. Ciężkie, monumentalne riffy Iommi'ego, antyśpiew Osbourne'a i nietypowa gra na basie Butlera stworzyły kanon gatunku do którego wciąż ? po 40 latach ? nawiązuje współczesny rock i metal. Owszem jak każdy ? także Black Sabbath zaliczyło na swej drodze sporo wpadek; by wspomnieć choćby koniec współpracy z Ozzy'm w latach 70. czy miałkie i dość desperackie płyty zespołu w drugiej połowie lat 80., jednak już dekadę później zdecydowana większość i fanów i krytyków zaczęła traktować Black Sabbath jako zespół ikonę. Legendę. I tak jest do dzisiaj. Nowy album grupy zapewne nie poczyni w muzyce rewolucji na miarę tej, którą lata temu uczyniła płyta ?Paranoid? ale na pewno jest muzycznym wydarzeniem numer 1 na metalowej scenie. Wywiad z Ozzym Osbournem i kilka zdjęć ze studia (w którym zespół wspomagał Rick Rubin) znajdziecie na stronie 8.
Z innych propozycji; polecamy rozmowę z Davem Mustainem, który opowiada na naszych łamach o nowej płycie Megadeth ale i o bogatej przecież historii swojego zespołu. W numerze także wywiady z Tristania, Flotsam & Jetsam, Coal Chamber, Him, La Paz, Tracer a o swoim nowym projekcie ? Civil War ? snują opowieść byli muzycy Sabaton.
Od czerwcowego numeru zwiększamy na stałe ilość stron; mamy nadzieję, że dzięki temu będziemy mogli trafiać do Was z jeszcze większą ilością wywiadów, relacji i recenzji.
Darek Świtała
ALBUM MIESIĄCA
DEEP PURPLE
Now What?!
(Ear Music)
Pamiętam bardzo dobrze wywiad, który przeprowadziłem z Ianem Gillanem we wrześniu 2010 roku, głównie z powodu kilkuminutowego wykładu, którego Ian mi udzielił na temat: ?Dlaczego ciągle nie ma nowej studyjnej płyty Deep Purple??. Tłumaczył kwestię potrzebą spontanicznej decyzji oraz swoistą frustracją odczuwaną na skutek ciągłych pytań wszystkich o nowy materiał, co uznawał za czynnik demotywujący. Stwierdził wreszcie, że jeżeli nikt nie zapyta ich przynajmniej przez trzy miesiące o nową płytę to może w końcu się za nią zabiorą. Nie wiem jak inni, ale ja przestałem pytać, przestałem się w jakikolwiek sposób sprawą interesować i szczerze mówiąc, przestałem też wierzyć, że owej nowej płyty doczekam? i nagle stało się! ?Now What?!? wyrosła przede mną zupełnie niespodziewanie i w osiem lat po przyzwoitym albumie ?Rapture of the Deep? uderzyła we mnie z mocą wręcz niesłychaną, bijąc tamto dokonanie o głowę, zaś nad wieloma innymi, poprzedzającymi je, górując jeszcze dobitniej. Ktoś powie, że ?Now What?!? to najlepsza płyta Purpli od 17 lat, ktoś, że od 20, a ktoś jeszcze inny stwierdzi, że od 29? Może pogodzą ich moje słowa, że to po prostu jedna z najlepszych płyt w dyskografii Deep Purple. Kropka.
Wielkie płyty zdarzają się; cieszą nas, oczarowują, przynoszą ogromną satysfakcję? Często w ogóle nas nie obchodzi dlaczego są Wielkie (zwykle bardziej intrygują nas przyczyny niepowodzeń). Przyjmujemy fakt do wiadomości i raczymy się muzyką. Jednakże w przypadku ?Now What?!? przyczyny powodzenia, przynajmniej dla mnie, zdają się być tak oczywiste i tak ważne, iż nie mogę sobie pozwolić na ich zlekceważenie. Otóż, wydaje się, że na Wielkość ?Now What?!? wpłynęły trzy podstawowe czynniki: różnorodność, Bob Ezrin i śmierć. Może nawet przede wszystkim śmierć. Trudno oprzeć się wrażeniu, że odejście Jona Lorda z tego świata, w lipcu ubiegłego roku, wywarło spory wpływ na ten album, zwłaszcza że sesje nagraniowe rozpoczęły się właśnie ubiegłego lata, że zaowocowały dwoma kompozycjami bezpośrednio dedykowanymi Lordowi, ?Uncommon Man? i ?Above and Beyond? (ogólnie, i cała płyta poświęcona została temu genialnemu muzykowi), i że ostatecznie lwia część albumu znów kipi Hammondami, niczym za najlepszych Purpurowych lat siedemdziesiątych (cytując naszego naczelnego, Don Airey serwuje ?wspaniałe fanfary dla Lorda?). Posunę się jeszcze dalej w przypuszczeniach. Czasem tak bywa, że śmierć przyjaciela, bliskiej i ważnej osoby, uświadamia nam nadzwyczaj wyraźnie własną śmiertelność i daje nam przewrotnego kopa, by pokazać, że my jeszcze tu jesteśmy, by udowodnić naszą własną przydatność. Większość obecnego składu Purpli to muzycy z grubo ponad czterdziestoletnim twórczym stażem i ich całe nabyte doświadczenie, cały ogromny potencjał, cała magia, zdaje się procentować nagle w fenomenalnym materiale o ponadczasowych właściwościach. Czy to przypadek? Czy to naprawdę tylko wynik potrzeby złożenia hołdu przyjacielowi? A może świadomość nieuchronności upływu czasu i strach przed śmiercią bywają jednak mobilizujące? Nie wydaje mi się by słowa ?Dobrze jest się bać. Vincent Price znów powrócił? z kończącego album numeru były w tym kontekście bez znaczenia?
Różnorodność. To proste. Przy całej swojej wysokiej jakości, ?Rapture?? grzeszyła jednak pewną powtarzalnością, schematyzmem kompozycji. Nie tak bardzo jak kilka poprzedniczek, ale jednak? Na ?Now What?!? ten problem nie istnieje. Niemal każdy utwór to kolejne zaskoczenie. Są klasyczne hard-motywy, nietuzinkowe rozwiązania melodyczne, ostre riffowanie i soczyste hammondziarstwo, lecz są także momenty bardziej klasycznie progresywne, mogące chwilami i z Yes się kojarzyć; w ogóle jest dużo frapujących instrumentalnych odjazdów. Jest i kawałek z Zeppelinowską aurą (?Blood from a Stone?), jest cudownie rozbuchany, zainspirowany przez ?Fanfare for the Common Man?, Aarona Coplanda, ?Uncommon Man?, jest też potencjalnie komercyjny, hard-melodyjny, ?All the Time In the World?, no i wreszcie, wzbogacony chóralnymi śpiewami, ?Vincent Price?, którego Purplom Alicja Cooper już pewno serdecznie zazdrości?
W ?Vincent Price? najbardziej czuć chyba rękę producenta płyty, Boba Ezrina. Zatrudnienie go było genialnym pomysłem. Jego bezczelnie krystaliczna produkcja, sprytne manipulowanie światłem i cieniem i moc wydobywana z najdelikatniejszych dźwięków, plus jednoznacznie wyczuwalna pomoc kompozytorska (zaznaczona zresztą zdecydowanie w booklecie), innymi słowy, Ezrinizm stosowany, pomogły uczynić z ?Now What?!? nowoczesnego klasyka hard rocka, po mistrzowsku wydobywając z tego albumu wszystko co najlepsze? czyli wszystko!
Remigiusz Mendroch