Metal Hammer 7/2023
SPIS TREŚCI
Zgrzyt 3
Hard Fax 4
Extreme 6
Immortal 10
Jag Panzer 12
Tsjuder 14
Therapy? 16
Def Leppard 18
Frozen Soul 20
Dieth 22
Dødheimsgard 24
Radio Armageddon 26
Ross The Boss 28
Pandrador 30
Studio Raport: Gruzja 32
Penthouse 34
Wilczyca 36
Subterfuge 38
Próchno 40
Yes 42
Rob Bandit 44
Feannag 46
Album Miesiąca 48
Recenzje 49
Epicentrum 56
Za Progiem 58
Book Zapłać 59
Odgruzowani 60
Zafoceni 61
Przewodnik Płytowy: Ufo 62
Made In Finland 64
Die Young 66
ZGRZYT
Ponad 10 tysięcy fanów....
którzy widzieli występ Pantery na Metal Hammer Festival, na pewno nigdy nie zapomni tego koncertu. Energia jaka kipiała ze sceny nie pozostawiała wątpliwości, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. A przecież ten zespół nie funkcjonował od ponad 20 lat!
Tymczasem bohaterowie lipcowego wydania – Extreme – swój ostatni studyjny album wydali równie dawno, bo 15 lat temu! Teraz powracają z doskonałą płytą „Six”, która ma szansę stać się najlepszą w ich dyskografii. Kto słyszał zadziorne single „Banshee” czy „Rise” ten wie o czym piszę. Zresztą w momencie gdy trzymacie w ręku lipcowe wydanie płyta jest już na rynku i zbiera same pozytywne recenzje.
W numerze polecamy Wam także wywiady z Immortal, Jag Panzer, Dieth, Def Leppard, Therapy? i Tsjuder, odwiedzamy w studiu zespół Gruzja, który pracuje nad nowym albumem i - jak co miesiąc - proponujemy masę recenzji i stałych rubryk.
Darek Świtała
ALBUM MIESIĄCA
FOO FIGHTERS
But Here We Are
(Sony)
Koniec Foo Fighters był tak samo nagły, jak nowy początek. W którym miejscu na osi czasu umieścimy album „But Here We Are”, czy będzie on zamknięciem czy też otwarciem pewnej historii, musimy ustalić sobie sami. Co z niego wybrzmiewa, to przede wszystkim zapis żałoby z jej wszystkimi etapami. Treny i krzyk rozpaczy, rockowe hymny i wołanie o pomoc, mindfulness i szaleństwo. Wszystkiego po trochu. Zespół Foo Fighters dawkował doznania, od kilku tygodni raz po raz wrzucając do serwisów społecznościowych nowe utwory, których premierę poprzedzały zdawkowe teasery. 2 czerwca świat rockandrolla otrzymał dzieło kompletne, opatrzone białą okładką z horyzontalnym smugami symbolizującymi przejście: koniec lub początek, zmierzch lub poranek, dzień miniony lub ten, który ma nastać... Całość rozpoczyna utwór „Rescued” – rozpaczliwe wołanie o pomocną dłoń kogoś, kto rozumie, czuje to samo. Padają liczne pytania, o to, co się wydarzyło, co siedzi w naszych duszach, głowach i sercach podczas tej niespodzianej, nagłej i szybkiej chwili. Następnie wybrzmiewa „Under You” – próba poradzenia sobie w nowych okolicznościach, odnalezienia własnej drogi w trudnych momentach, kiedy wszystko wręcz przypomina o bliskiej osobie, która odeszła. Każdy kolejny dzień wydaje się być już tym, kiedy udaje się uporać ze stratą, ale nadzieje te są daremne. Żal i smutek wciąż przepełniają duszę i wydaje się, że już nigdy nie uda się ich pokonać. Równie ciężką przeprawą jest „Hearing Voices”, przepełniony goryczą utwór o usilnej próbie usłyszenia głosu nieobecnego przyjaciela, a może ukochanego rodzica (Grohl utracił również w zeszłym roku swoją mamę, Virginię Grohl, której też zadedykował najnowszy album). To także piosenka o tym, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nic już nie będzie takie, jakie było. Ta pustka przepełnia kolejne utwory: tytułowy „But Here We Are”, a zaraz po nim „The Glass” – miękką, krystaliczną i bardzo wizualizującą balladę, po której następuje „Nothing At All”. Tu żal zamienia się we wściekły krzyk, pomagający wyrzucić z siebie to, co zalega, oczyścić wnętrze, a może dać upust przyziemnej bezsilności. Jak dotychczas, cała ta muzyczna podróż przez rozpacz prowadzona jest po niezwykle melodyjnych, czasem krętych, ale zawsze pięknych ścieżkach. Gitary, sekcja rytmiczna i wokale są idealnie zbalansowane. „Show Me How” rozpoczyna się pytaniem „dokąd odszedłeś/odeszłaś?”. Dave’owi w tej wędrówce towarzyszy jego córka, Violet, nadając utworowi jeszcze większej głębi, powodując, że jest on nieskazitelny i świeży. Motyw przemijania, końca, nieubłaganego biegu czasu znów znajduje miejsce sobie w treści dość spokojnego „Beyond Me” – być może próby przypomnienia sobie, że takie są koleje losu. 10-minutowy „The Teacher” to z kolei rollercoaster po całej gamie emocji. Jest tu czas na chwilę spokoju, jak i na wzburzenie, natłok myśli i szaleństwo. Album wieńczy utwór „Rest” – czas na spokój, odpoczynek, postawienie pewnej kropki. To kolejny, nie tylko przepełniony emocjami, co po prostu zalewający nimi słuchacza utwór, który może być ukojeniem bólu, oderwaniem się od niego, zapewnieniem, że wszystko będzie ok, odpoczynkiem. Być może odpoczynek ten nie potrwa zbyt długo, bo „But Here We Are” jest kolekcją utworów, która uzależnia i każde przeżyć to jeszcze raz.
Karolina Karbownik