Twórczy organizm Bayley?a
"Po pierwsze i najważniejsze, to, co słyszysz na ostatecznej wersji tej płyty jest dziełem każdego z nas, efektem pracy całego zespołu jako jednego niezwykle twórczego organizmu. Od samego początku czuliśmy, że nie ma najmniejszego sensu zwracanie uwagi na to, jaki riff wyszedł spod czyjej ręki czy może kto podsunął mi jakiś pomysł, na podstawie którego napisałem później tekst. "The Man Who Would Not Die" zawdzięcza swe istnienie w równym stopniu mnie, jak i każdej z pozostałych osób biorących udział w nagraniach."- Tak o nowym albumie opowiada Blaze Bayley, w wywiadzie udzielonym Metal Hammerowi.
Przypomnijmy, że nowa płyta zatytułowana "The Man Who Would Not Die" ma się lada moment pojawić na sklepowych półkach. Bayley debiutuje nie tylko jako producent ale również jako swój własny wydawca.
Tak dalej o tym mówi: "Mogę nareszcie decydować o tym, ile pieniędzy przeznaczyć na należyte wyprodukowanie mojej muzyki, ile na promocję ukazującej się płyty. Przede wszystkim jednak mam ostateczny wpływ na to, jak ta promocja będzie wyglądała. (?) Co jak co, jednak twierdzę, że występy na żywo to zdecydowanie najlepszy sposób na reklamę własnej działalności. Nikt nie odwiedzie mnie od tego przekonania. Od dobrze zagranego show zależy przecież to, ilu nowych odbiorców znajdzie to, co robię."
A jak koncertowa publiczność odbiera próbki z nowego materiału?- Blaze opowiada: "Jak dotąd, mieliśmy w secie trzy numery z "The Man Who Would Not Die" i już po kilku pierwszych sztukach byliśmy przekonani, że to piosenki typowo koncertowe. Mam nadzieję, że w miarę prezentowania większej ilości odsłon już całkowicie kupimy nimi publiczność".
Czy dacie się kupić Bayleowi?- Aby się przekonać polecamy płytę oraz lekturę całej rozmowy, która się ma ukazać w sierpniowym wydaniu Metal Hammera.