Juliette Lewis: oswoić nieznany ląd
W sklepach możecie odnaleźć już najnowszy, solowy krążek niesamowicie charyzmatycznej wokalistki Juliette Lewis. Płyta nosi tytuł "Terra Incognita". Co on oznacza? - Artystka tak odpowiada na to pytanie zadane przez dziennikarza Newsweeka:
Dosłownie to samo, co to sformułowanie, czyli nieznany ląd. Gdy rozpoczęłam pracę nad tym albumem wszystko, co mnie otaczało było w rozsypce. Mój poprzedni zespół The Licks, rozpadł się, rozstałam się z facetem i nie miałam pomysłu co dalej ze sobą zrobić. Był moment, w którym rozważałam nawet porzucenie muzyki, bo wydawało mi się, że nic z tego dobrego czy konstruktywnego nie wyjdzie. Zamykałam się wtedy z swoim mieszkaniu i nic nie robiłam. I po takim dość długim okresie stagnacji nagle usiadłam do pianina. Nigdy do tej pory nie komponowałam na pianinie, które sobie stało pod ścianą i się kurzyło. Tak narodziły się trzy pierwsze piosenki ? ?All is for God?, ?Female Persecution? i ?Ghost?. Każda z nich była czymś zupełnie innym od tego co nagrywałam z The Licks. Mniej w nich rocka, więcej popu, dziwnych zmian rytmicznych itp. Więc to była moja terra incognita.
I dalej kontynuuje:
Żeby ją oswoić musiałam znaleźć producenta, który będzie wiedział jak poruszać się w tych piosenkach. I tu znów zwątpiłam, bo jakoś pod górkę szło mi szukanie odpowiedniej osoby. Aż nagle niemal spod ziemi wyłonił się Omar Lopez-Rodriguez (lider grupy Mars Volta ? przyp. RZ), wyczuł mój klimat i pomógł mi do końca nagrać album.
Całość rozmowy możecie znaleźć pod tym linkiem, oraz w magazynie Newsweek!
My polecamy lekturę wywiadu oraz oczywiście najnowszy album "Terra Incognita", który dostępny jest w wersji special editions oraz w edycji japońskiej!