Ekscytujące odkrywanie ziemi nieznanej
Z małymi wyjątkami, gwiazda "Urodzonych morderców" postawiła na "przebojowe" granie. Piszę w cudzysłowie, bowiem nie chodzi o przyjazne radiu hity, lecz fantastyczne melodie (choć "All Is For God" czy "Fantasy Bar" mogłyby gdzieniegdzie namieszać). Artystka znakomicie łączy stricte rockowe motywy z mocno bluesowymi elementami w stylu klasycznego Led Zeppelin. Mnóstwo tu przestrzeni między dźwiękami, ale i masa brudu, dzięki czemu piosenki są naprawdę wyborne.
- tak o najnowszym albumie Juliette Lewis pisze dziennikarka muzycznego serwisu Wirtualnej Polski. Płyta nosi tytuł "Terra Incognita" i zdobywa świetne rekomenadacje! Dalej w artykule możemy czytać:
Wielkim atutem "Terra Incognita" jest sama Lewis. Artystka w końcu nie wydziera się jak szalona, lecz śpiewa a głos ma naprawdę wspaniały - seksownych, zachrypnięty, bardzo, bardzo kobiecy. Wciąż potrafi krzyknąć, ale teraz przypomina, że wie też jak szeptać. Jest przy tym autentyczna i szczera. Nie sądzę, by jakiś facet mógł się oprzeć kiedy tęskno woła "I need a hard lovin' man".
Juliette nagrała taką płytę, jaką chcielibyśmy usłyszeć od PJ Harvey i to powinna być najlepsza rekomendacja.
My polecamy całość recenzji, którą można przeczytać TUTAJ, oraz oczywiście najnowsze dzieło Juliette Lewis - "Terra Incognita" już w sklepach!