"Muszę to powiedzieć wprost - nie jestem w stanie obiektywnie oceniać poczynań Stevena Wilsona. To co robi ten człowiek to dla mnie absolutna magia! Tak łączyć tradycję odlotów dźwiękowych pisaną przez zespoły pokroju Pink Floyd z muzyką rozrywkową i - niekiedy - aranżacjami metalowymi potrafi tylko on. Nie inaczej jest na najnowszej płycie Porcupine Tree "The Incident"."

Muszę to powiedzieć wprost - nie jestem w stanie obiektywnie oceniać poczynań Stevena Wilsona. To co robi ten człowiek to dla mnie absolutna magia! Tak łączyć tradycję odlotów dźwiękowych pisaną przez zespoły pokroju Pink Floyd z muzyką rozrywkową i - niekiedy - aranżacjami metalowymi potrafi tylko on. Nie inaczej jest na najnowszej płycie Porcupine Tree "The Incident".

Z jednej strony ta płyta nie zaskakuje w ogóle - nadal mamy do czynienia z bogatymi "produkcyjnie" kompozycjami, znakomitymi melodiami i odrobiną psychodelii okraszoną jak zwykle niebanalnymi tekstami lidera grupy. Jeżozwierze nie odkrywają tu Ameryki, ani nawet nie mają takich ambicji - muzyka serwowana przez zespół jest integralnym elementem historii opowiedzianej na "The Incident". Elementem, dodajmy, podanym w bardzo wysmakowany sposób - oto bowiem dostajemy do przesłuchania 55-minutową tytułową suitę. Czegoś takiego Wilson z kolegami jeszcze nie próbował!

- tak o najnowszej płycie Porcupine Tree Pisze recenzent serwisu Students.pl. Album  nosi tytuł "The incident" i jest już dostępny na muzycznym rynku. Dalej w artykule czytamy:

Oczywiście, najlepiej słuchać całej płyty "na raz", aczkolwiek ze względu na mniej wytrwałych słuchaczy utwór został podzielony na 14 części, w których co jakiś czas przewija się motyw główny. Na dodatek podział owy wyszedł Porkom na tyle sprawnie, że każdy element tej układanki może stanowić odrębną całość. Panie, panowie - jestem na tak!.

My polecamy całość recenzji, która dostępna jest TUTAJ oraz rekomendujemy najnowsze dwupłytowe dzieło Porcupine Tree - "The Incident"!